10 sierpnia 2018

[27] wszystko po staremu

Jest w sierpniu jakaś kapka niepośpiechu, dusznego zastoju, niedoszacowanego oczekiwania.
Wielkie, puste ścierniska kłują w nostalgiczne punkty serca i jednocześnie czule je głaszczą.
W taką scenerię chce się jednakowoż wkraczać. Wdychać zapach zimnego, coraz wcześniej zapadającego wieczora. Dostrzegać lekkie, małe, niewinne przebłyski nadchodzącej jesieni. Zachwycać się tym samym wciąż i na nowo. Nie brać głębszego oddechu od biegu pór roku choćby nawet na chwilę. Być może tylko tym ich nieubłaganym biegiem się uspokajać, wyciszać, otrzeźwiać.
Ciężko zliczyć, ile to już razy używała tych samych słów, by opisać te same stany umysłu i duszy. Niby tak się zmienia, niby tak się jej życie wiele razy odwraca i przewraca, i wyślizguje z niepewnego chwytu rąk - a jednak wciąż jest tak samo, wciąż tak samo wychodzi ona wieczorem na dwór i pocierając gołe ramiona, oganiając się od owadów, przestępując z nogi na nogę - tak samo zapatruje się w raczące ją różnorodnością niebo. Może tylko ono - to niebo właśnie - jako jedyne przejawia znaki zmienności? Nawet jeśli pojawia się w swych stałych odsłonach, to zdobiący je rysunek chmur nigdy się przecież nie powtórzy dokładnie i nigdy powtórzyć się nie może. Czyżby to ono było dowodem upływającego czasu?
Bo cóż innego mogłoby ją do tego przekonać, jeśli nie zrobią tego jej zmieniające się odbicie w lustrze, wycinane wokół niej drzewa, budowane nowe drogi?

[26] młodzi niedorośli

      Była 2 w nocy, staliśmy na zewnątrz klubu i paliliśmy fajki. Trzeba było jakoś doprawić te dwa ochrzczone piwa.
     Chłodnawo, kwietniowo. Ledwo co można się było przerzucić na wiosenne okrycia, więc noc nie była wcale jeszcze ciepła, a do tego nie braliśmy swoich kurtek z szatni, więc ogólnie dupy marzły.
    Lubiłam patrzeć, jak dym wypuszczany z moich ust na wszystkie kierunki świata rozpływa się w wilgotnym, przeddeszczowym powietrzu. Do tej bocznej uliczki nie docierało już zbyt wiele światła z ulicznych latarni. Zuza zazgrzytała zębami, ona jako jedyna przyszła tutaj dla towarzystwa, niepaląca.
    Spojrzałam w niebo, ale oczywiście nie dostrzegłam żadnej gwiazdy, jak to w mieście. Ale skrawek nieba nade mną był, o dziwo, przejrzysty i jakoś tak łagodniej zaczęło mi pulsować w głowie. Albo to może papieros mnie uspokoił.
    Maciek opierał się o ścianę, jakiś pochłonięty swoimi problemami. Duszno mu już było w środku i w ogóle miał ochotę już sobie iść, ale przekonałam go tymi szlugami, żeby jeszcze z nami został.

16 maja 2018

[25] kanarkowy song

Ktoś roztrzepał żółtko na patelni nieba
Pod oknem rośnie drzewo w kolorze kromki chleba
Przez okno płynie wiatr rześki, w nozdrza mnie łaskocze
Aż mi kosmyk włosów z czoła - jak brudna ściera łopocze

Już się rozsypała w powietrzu chmura pyłu z roślin
Tak się nam w tchawice wpycha, żeśmy z braku tchu aż wrośli
w tę przystań bujną, młodą, zielenią łechcącą
Do której przybiły statki nowych istnień tak jakby - niechcąco

Na balkonie z naprzeciwka wyje pies samotny
Drapie w drzwi, wyzywa, niech wpuszczą go te mątwy
zdradzieckie, nieczułe, zajęte zwykłą w kuchni rozmową
Dla takiego psa - sekunda czekania bolesną jest odmową

Wpuśćcie psa sąsiedzi, do domu - z balkonu waszego
Bo wam donice poroztrąca i ze stolika małego
zrzuci popielniczkę, telefon i resztki dnia zżółkniętego
Wraz ze mną, łapczywie wtuloną w ostatni powiew jego

16 kwietnia 2018

[24] plany na wakacje

Będzie ciepło.
Będę wracać do czterech ścian przesiąknięta zapachem traw, wiatru i szczypty słońca.
Będzie mi skóra złazić z ramion i włosy będą płowieć. Na nosie wyjdą mi piegi.
Natchnie mnie nowy sezon, nowe materiały i kolory ubrań, nowe uczesania.
Będę za każdym razem próbować nowego smaku lodów, chłonąc resztki przedwieczornego ciepła.
Zasłonię się przed deszczem tylko apaszką.
Będę się podduszać w parnocie i duchocie ciężkiego, brzemiennego w ulewę, powietrza.
Choć i tak nie docenię w pełni piękna lata, by potem tęsknić do niego przez wszystkie pozostałe miesiące.

10 marca 2018

[23] bitwa

    Nie przepadam za swoją pracą. Nie pomaga mi nawet łagodne uspokajanie się w duszy, że to przecież dorywcza, że na pół etatu, że to przystanek w mojej karierze, że po studiach będę już robić coś bardziej wpasowującego się w moje zainteresowania. A na pewno bardziej, niż teraz.
    Nie przepadam za koniecznością bycia miłym, nawet kiedy mam ochotę wyjebać pierwszemu lepszemu klientowi w ryj. Nie przepadam za rozwalaniem przez nich produktów na stanowiskach, losowym zostawianiem rzeczy nie na miejscu, podczas gdy sklepik jest na tyle mały, że te kilka kroków wstecz nikogo by nie zbawiło. Nie przepadam też za dzieciakami z lepkimi rączkami, nawet jeśli mają odpowiedzialnych rodziców, którzy jakoś za nimi nadążają i odkładają wszystko z powrotem. Nie przepadam za ludźmi z pracy. Nie przepadam za liczeniem pieniędzy, koniecznością kombinowania, jak wydać komu resztę, żeby mieć drobne w kasie. Może dlatego, że nie przepadam za matematyką w ogóle.
    Jedyne, co lubię w mojej pracy, to możliwość obserwowania interesujących scen rodzajowych z klientami w rolach głównych, a to się jednak całkiem często zdarza. Nawet mnie to pokrzepia, że sporo jest ludzi, którzy mogą mnie zainteresować na tyle, by się wsłuchać w ich rozmowę na około pięć minut. To już robi na mnie wrażenie.

[22] przekonanie

Żegnam się, i towarzyszy temu żegnaniu jakieś ciepłe uczucie w środku. Jakiś cichy, delikatny głosik wewnątrz mówi mi z ulgą: "Nareszcie, w końcu, czas najwyższy". I zaciera wręcz małe łapki z radości, i siada wygodnie w fotelu, i zdaje się obserwować moje czyny z dziwnym spokojem. Tak jakby zupełnie mi ufał i doskonale wiedział, że ja to naprawdę zrobię - to, co słuszne. Że się w końcu pożegnam, zamknę drzwi i odejdę, prosto w przyszłość i nowe możliwości.
I chyba tylko to jego zaufanie podtrzymuje mnie w tej decyzji i pcha mnie ku tym drzwiom. Gdyby nie to, to próbowałabym jeszcze więcej razy i zawsze rezygnowałabym na chwilę przed naciśnięciem klamki.

8 marca 2018

[21] zoo

     Dlaczego najlepsi ludzie muszą być najbardziej zaburzeni?
    Wyrwani z normalnego pędu świata, oddzieleni grubą kreską, schowani za kurtyną - a czasami za szklaną ścianą, cieńszą, grubszą - w każdym razie można sobie ich obserwować jak zwierzęta w zoo, machać do nich, a czasem nawet odmachają czy odpowiedzą uśmiechem na uśmiech; ale na dokarmianie i inne interakcje już liczyć nie można.