10 marca 2018

[23] bitwa

    Nie przepadam za swoją pracą. Nie pomaga mi nawet łagodne uspokajanie się w duszy, że to przecież dorywcza, że na pół etatu, że to przystanek w mojej karierze, że po studiach będę już robić coś bardziej wpasowującego się w moje zainteresowania. A na pewno bardziej, niż teraz.
    Nie przepadam za koniecznością bycia miłym, nawet kiedy mam ochotę wyjebać pierwszemu lepszemu klientowi w ryj. Nie przepadam za rozwalaniem przez nich produktów na stanowiskach, losowym zostawianiem rzeczy nie na miejscu, podczas gdy sklepik jest na tyle mały, że te kilka kroków wstecz nikogo by nie zbawiło. Nie przepadam też za dzieciakami z lepkimi rączkami, nawet jeśli mają odpowiedzialnych rodziców, którzy jakoś za nimi nadążają i odkładają wszystko z powrotem. Nie przepadam za ludźmi z pracy. Nie przepadam za liczeniem pieniędzy, koniecznością kombinowania, jak wydać komu resztę, żeby mieć drobne w kasie. Może dlatego, że nie przepadam za matematyką w ogóle.
    Jedyne, co lubię w mojej pracy, to możliwość obserwowania interesujących scen rodzajowych z klientami w rolach głównych, a to się jednak całkiem często zdarza. Nawet mnie to pokrzepia, że sporo jest ludzi, którzy mogą mnie zainteresować na tyle, by się wsłuchać w ich rozmowę na około pięć minut. To już robi na mnie wrażenie.

[22] przekonanie

Żegnam się, i towarzyszy temu żegnaniu jakieś ciepłe uczucie w środku. Jakiś cichy, delikatny głosik wewnątrz mówi mi z ulgą: "Nareszcie, w końcu, czas najwyższy". I zaciera wręcz małe łapki z radości, i siada wygodnie w fotelu, i zdaje się obserwować moje czyny z dziwnym spokojem. Tak jakby zupełnie mi ufał i doskonale wiedział, że ja to naprawdę zrobię - to, co słuszne. Że się w końcu pożegnam, zamknę drzwi i odejdę, prosto w przyszłość i nowe możliwości.
I chyba tylko to jego zaufanie podtrzymuje mnie w tej decyzji i pcha mnie ku tym drzwiom. Gdyby nie to, to próbowałabym jeszcze więcej razy i zawsze rezygnowałabym na chwilę przed naciśnięciem klamki.

8 marca 2018

[21] zoo

     Dlaczego najlepsi ludzie muszą być najbardziej zaburzeni?
    Wyrwani z normalnego pędu świata, oddzieleni grubą kreską, schowani za kurtyną - a czasami za szklaną ścianą, cieńszą, grubszą - w każdym razie można sobie ich obserwować jak zwierzęta w zoo, machać do nich, a czasem nawet odmachają czy odpowiedzą uśmiechem na uśmiech; ale na dokarmianie i inne interakcje już liczyć nie można.