- Ludzie wcale nie chcą żyć wiecznie. A przynajmniej nie chcieliby, gdyby w pełni rozumieli, z czym to się wiąże.
Szliśmy właśnie w dół ulicy, kołysząc się na grudach udeptanego śniegu. Byłam przemarznięta do kości, piekły mnie policzki i palce u wszystkich kończyn, a on do tego pierdolił jakieś egzystencjalne smęty.
A ja jedyne, co chciałam wtedy zrobić, to wrócić do ciepłego domu i rozgrzać się kubkiem gorącej herbaty.
A potem podniosłam na niego oczy i zrozumiałam, że w tej chwili bardziej pragnę jednak... w końcu go pocałować.
- No, co o tym sądzisz? Ty chciałabyś żyć wiecznie? - nie dawał za wygraną.