22 października 2016

[6] bełkoty

Dzień dobry, przepraszam, a długo pani czeka?, nie, proszę, którędy do?, proszę siedzieć, kochana, ja postoję, świeże, dzisiaj rano przywieźli, ty wiesz, że spotkałam Krzyśka, rozładował mi się telefon, która godzina?, wyjdziemy gdzieś w piątek? nie albo i tak, panie, ale paskudna ta pogoda, no, ciepło, a potem zimno!, lubię, jak liście żółkną w różnym tempie, zbieram na chorego synka, no, Marysiu, co się mówi!, to co, jeszcze jednego?, kto ostatni do pana doktora?, czy nie zechciałby pan przejść na abonament?, jakieś skapciałe te pomidory, szybki internet w twoim mieście, gdzie mnie zabierasz? niespodzianka, jak to giełda nie weszła, czy on jest pojebany, e, i tak nie mam u niej szans, nie byłem aż tak pijany.

A potem budzimy się do prawdziwego życia, zasypiając. I prawdziwie wtedy oddychamy.
Strząsamy z siebie bełkoty.
Byle nie eksplodowały nam one w podświadomości.
I od rana znów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz